W ciągu trzech dni udało nam się
dotrzeć do granicy lasu. Dalej rozciągała się pustynia. W ciągu
tych kilku dni ja i Wolf zdążyliśmy się do siebie nie tylko
przyzwyczaić, ale i polubić. Czas w tym miejscu zdawał się płynąć
wolniej. Wędrowaliśmy gorącymi dniami. Po zmierzchu w dżungli było
zbyt niebezpiecznie. Dzikie bakugany rzadko kiedy zapuszczały się
na pustynie. W dzień piasek był gorący, zaś nocą lodowaty.
Dowiedziałam się wiele o istotach zamieszkujących ten świat. O
tym że nie musiały jeść, by mieć siłę. Jedynie wypoczywały.
Posiadały również formę kulistą. Dzikie bakugany zachowywały
się jak zwierzęta.
Kolejnego dnia ruszyliśmy przez
pustynię. Żar lał się z nieba. Teraz nie szłam już obok Wolfa.
Siedziałam mu na grzbiecie. Miał gęste futro. Zabraliśmy ze sobą
jedzenie. Według mojego przyjaciela po drodze mieliśmy minąć
jakąś oazę. Owoce owinęłam lianami zerwanymi w lesie. Nie mogły
jednak starczyć na długo. Zaraz po zajściu słońca robiło się
zimno. Piasek tracił ciepło niezwykle szybko. Całe szczęście że
wilk miał grube futro. Powietrze nie było już duszne. Po kilku
minutach Fire Wolf ułożył się ostrożnie na ziemi żeby mnie nie
zrzucić. Gdy tylko zamknęłam oczy zasnęłam.
Obudził mnie wstrząs.
Potrzebowałam kilku chwil by uświadomić sobie, że wciąż siedzę
na grzbiecie bakugana. Wokół wciąż panowały ciemności. Jednak
to co spędziło mi sen z powiek było świetnie widoczne. Dziki
bakugan o wyglądzie węża sunął powoli ku nam. Gdy Wolf zawarczał
zatrzymał się i zasyczał. Rzeczywiście zachowywał się jak
zwierze. Napiął mięśnie i skoczył próbując ukąsić łapę
mojego przyjaciele. Jednak Fire był szybszy. Przygniótł go do
ziemi łapą i poraził kulą ogni. Przerażony wąż natychmiast
odpełzł w ciemności. Tamtej nocy nie zasnęliśmy. Teraz
wędrowaliśmy nocami. Zdałam sobie sprawę, że Wolf nie walczył
jak zwierze. Bardziej jak wyszkolony wojownik.
- Miałeś kiedyś wojownika –
stwierdziłam. Nie odpowiedział. - Jeśli nie chcesz nie musisz
mówić.
- Nie, w porządku. Tak, miałem
wojownika – znowu zapanowała cisza. - Zginął podczas walki.
Potem uciekłem do lasu.
- Przykro mi – powiedziałam.
Naprawdę było mi przykro. - To dlatego zgodziłeś się ze mną
iść?
- To jeden z powodów. Bardzo
podobało mi się życie wśród ludzi. Chciałem zobaczyć czy
ponownie będę w stanie walczyć z wojownikiem.
- Chcesz żebym była twoim
wojownikiem?
- Tak – powiedział z nie
ukrywanym szczęściem. - Bardzo.
- W takim razie zgoda –
odpowiedziałam bez namysłu. Jeśli miałabym wybierać wśród
wszystkich bakuganów tego świata, wygrana padłaby na Wolfa. - A
jaki był ten drugi powód?
- Twoim przodkiem był legendarny
Daniel Kuso.
- Mój dziadek. Co on takiego zrobił?
- Wiele razy uratował nas i nasz
świat. Zresztą inne też. Był wojownikiem Dragonoida.
Najsilniejszego bakugana w historii – wyciągnęłam Drago z
kieszeni. Skoro był taki jak Wolf to czemu zamknięty w kulistej
formie i czemu mi się jeszcze nie pokazał.
- To on? - zapytałam. Wolf odwrócił
głowę i zmarszczył brwi (jeśli wilki je posiadają).
- Tak, ale dlaczego jego ciało jest
martwe? - zastanawiał się na głos.
- On nie żyje?
- Nie, dusze bakuganów nie
umierają, ale ciała tak.
Od tamtej pory nie rozmawialiśmy o
moim dziadku, ani Drago. Bardzo chciałam się dowiedzieć jakie
przygody przeżył. Kilka dni później naszym oczom ukazała się
oaza. Spadła nam z nieba. Akurat kończyły się zapasy żywności,
a soki z owoców nie zaspakajały naszego pragnienia. Wypoczęliśmy
w cieniu palm i najedliśmy się. Ruszyliśmy o zmierzchu. Tym razem
przygotowana byłam na długą i męczącą podróż, jednak ku memu
zadowoleniu, gdy tylko ciemności zniknęły ukazało nam się
wielkie miasto. Osłonięte kopułą. Tylko z dwa kilometry od nas.
Chciałam krzyczeć z radości. Miałam po dziurki w nosie pustyni.
Już miałam podzielić się myślami z Wolfem gdy runęłam na
ziemię.
----------------------
Od Autorki! Przepraszam że tak długo się nie odzywałam. Szkoła mnie wykańcza. Pozdrawiam!
----------------------
Od Autorki! Przepraszam że tak długo się nie odzywałam. Szkoła mnie wykańcza. Pozdrawiam!