wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział III

   Po moich plecach przebiegły dreszcze. Stałam jak sparaliżowana. Głos niewątpliwie był męski. Skoro zwierzęta w tym miejscu mają ponad, dobre trzydzieści metrów, to czemu miały by nie mówić? Moje ręce już nie sięgały po smakowicie wyglądający owoc, lecz zwisały luźno wzdłuż tułowia. Krzyk utknął mi w gardle. Powoli, sparaliżowana strachem odwróciłam się. Starałam się być przygotowana na to co zobaczę. Pierwszym co ujrzałam były wielkie wilcze łapy, pokryte czerwonym futrem. Serce na kilka sekund przestało pracować. Powoli, skierowałam swój wzrok wyżej. Zobaczyłam potężną klatkę piersiową zwierzęcia, a później wilczy łeb. Uszy postawione do przodu. Oczy koloru ognia. Po bokach jego tułowia, aż po sam koniuszek ogona biegły pomarańczowe i złote zdobienia. Zwierz przyglądał mi się z zainteresowaniem, a ja jemu z przestrachem.
   - Co ty tu robisz? - zapytał z nienaturalnym spokojem w głosie. - Ludzie zwykle nie zapuszczają się na terytorium dzikich bakuganów.
   - Dzi... dzikich baku.... ganów.. ? - wydukałam przez zaciśnięte gardło. Stwór zamachał ogonem.
   - Dzikich. Takich bez wojowników. Masz szczęście, że to tylko ja.
   - Ty nie jesteś…..... dziki?
   - Nie za bardzo – w jego oczach pojawił się ogień, lecz po chwili zgasł. - Lepiej będzie jak zjesz to.
Zamachnął się łapą. Chyba chciał strącić jeden owoc lub dwa. Ale zamiast tego zwalił całe drzewo. Wylądowało ono kilka centymetrów przed moimi nogami. Odstające gałęzie podrapały mnie w twarz. Odskoczyła do tyłu. Owoce te były wielkości sporej pomarańczy, o wyblakłym, żółtawym kolorze. Skórka była cienka, a miąższ miękki. Zaczęłam połykać je bez opamiętania. Nie obchodziło mnie że dziwa istota mi się przygląda i, że jest w stanie połknąć mnie jednym kłapnięciem paszczy. Gdy tylko mój żołądek zapełnił się po brzegi, powróciła mi jasność umysłu. Rozejrzałam się po. Dziwna istota piła wodę z strumienia, nie spuszczając ze mnie, swoich płonących oczu. Przez dłuższy czas siedziałam w ciszy próbując sobie wszystko poukładać w głowie. Znajdowałam się na „terytorium” istot zwanych bakuganami. Te, które zamieszkiwały ten obszar były dzikie. Cokolwiek to znaczyło.
   - Co tu robisz? - bakugan powtórzył swoje pytanie.
   - Yyyy.... - co miałam mu powiedzieć? Że wpadłam do dziury? Lepiej skłamać? Wzięłam głęboki wdech. Skoro wielkie, zmutowane stwory to normalna rzecz, to czemu dziwne dziury miały by być czymś nienaturalnym? Jeżeli to co się dzieje można nazwać naturalnym. - Wracałam do domu, kiedy wpadłam w jakąś dziurę, a potem obudziłam się w tym lesie, na trawie – wyrzuciłam z siebie.
Stwór przypatrywał mi się uważnie. Przez kilka długich minutach rozmyślań, westchnął.
   - Jak się nazywasz? - zapytał jakbyśmy byli na wieczorku zapoznawczym, a nie w lesie dzikich bakuganów, gotowych w każdej chwili mnie skonsumować. - Ja jestem Fire Wolf.
   - Emilie Kuso – gdy wypowiedziałam swoje nazwisko, Fire Wolf dziwnie zareagował. Machnął parę razy ogonem, w jego oczach pojawiła się ciekawość, zaintrygowanie i strach.
Nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Z jednej strony cała ta sytuacja wydawała mi się chora, ale z drugiej wreszcie znalazłam kogoś, kto być może wie jak mam wrócić do domu.

   - Dokąd zmierzasz?
   - Sama nie wiem. Są tu inni ludzie?
   - Tak. Mieszkają w miastach, daleko stąd. Najbliższe ich siedlisko jest na drugim końcu pustyni – mimo tego iż dopiero co poznałam Wolfa, czułam, że to właśnie on mi może pomóc.
   - Zabierzesz mnie tam? - zapytałam go jak starego kumpla. Byłam zadziwiona swoją śmiałością. Bakugan zresztą też. Wpatrywał się we mnie tymi, swoimi, wielkimi ślepiami. Gdy tylko szok minął, zwierz (jeśli tak go można nazwać) potrząsnął głową.
   - Dla jasności, ty chcesz żebym ja zabrał ciebie do miasta? - w tonie jego głosu, słychać było niedowierzanie. - Ale zdajesz sobie sprawę, że to miejsce pełne jest niebezpiecznych istot, gotowych w każdej chwili cię pożreć? - nadal nie mógł wyjść z szoku.
   - No, raczej tak.
   - Jesteś kopnięta – stwierdził.
   - To co, zabierzesz mnie? - Fire Wolf westchnął cicho.
   - Zgoda.
---------------
Od Autorki! Wiem że rozdział krótki i przepraszam. Niestety zaczęła mi się szkoła więc nie wiem jak będzie z Rozdziałem IV. Powinnam mieć czas napisać go w sobotę lub niedzielę.
Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Ciekawy i to bardzo :D
    Czekam na kolejny z niecierpliwością *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam raczej że spotka jakiegoś chłopaka ale wilk też może być, mam nadzieję że nie zgubi Drago w drodze do wioski.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o komentowanie mojego bloga!